Z góry przepraszam za brak wpisów na blogu, niestety podczas wyjazdu nie miałam na to czasu ani możliwości.
W środę 26 marca wraz z moją koleżanką, wyruszyłam na wycieczkę do Londynu. Bilet w obie strony kosztował 140 zł, parking przy lotnisku 45 zł za 6 dni. O Londynie wiedziałam tyle co z telewizji, opowiadań, prasy... czyli bardzo mało. Beata była tam rok temu i miała pojęcie o tym mieście, komunikacji miejskiej, dotarciu z lotniska do centrum. W głowie miałam obraz Londynu jako miasta niezwykle pięknego, innego od naszych smutnych i szarych miast i w ogóle niesamowitego. Troszkę się rozczarowałam wszechobecnymi śmieciami na ulicy i oplutymi gumami do żucia chodnikami. Szokiem były dla mnie kobiety ubrane w cienkie kurteczki lub same sweterki, gdzie dla mnie było bardzo zimno. Na dzień dobry zobaczyłam kilka kobiet w sandałkach, japonkach, z gołymi nogami....a ja telepałam się z zimna.
Z widokiem do lekko ubranych mieszkańców trzeba się przyzwyczaić, widocznie są zahartowani :)
Zwiedziłyśmy Camden Market, na którym można kupić wiele ciekawych pamiątek, troszkę tańsze Conversy, oraz najeść się do syta :)
Pogoda dopisywała dzięki czemu widok z London Eye był niesamowity.
London Tower Bridge
Jednym z moich celów podczas wycieczki było spróbowanie prawdziwego brytyjskiego śniadania. Muszę przyznać, że było obfite, smaczne i jak dla mnie nietypowe :)
Restauracja Nando's w której króluje kurczak... pyszne dania, piękne wnętrz, widoki, miła obsługa, warto tam zajrzeć.
Pałac Królowej
National Gallery
Zwiedzanie było tak intensywne, że dostałam bąbli na stopach :)
Druga część mojej przygody z Londynem za tydzień, jak przyjedzie paczka z moimi łupami.
Tymczasem!
Byłam w Londynie rok temu i podobało mi się tam:) Co do czystości ulic to ja akurat nie zauważałam śmieci
OdpowiedzUsuńPewnie poruszałaś się tylko po centrum, tam sprzątają. Najgorsze są te gumy do żucia na chodnikach.
Usuńczekam na drugą porcję zdjęć :)
OdpowiedzUsuń